poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Sojka czy już Soyka, czyli dobra parodia nie jest zła...

To JA tak nadal w tematyce i tonacji Stanisława Sojki vel Soyki.  Zawzięłam się jakby, bo to już trzeci post - oj, a nawet czwarty  z zastosowaniem twórczości tego ARTYSTY. Moim zdaniem,  te wielkie litery w wyrazie tekstu MU się należą, bez żadnego związku z parodią Maćka Stuhra ( dość dawnej, zresztą ). Parodia ta zawsze mnie bardzo śmieszy i podobno jej bohatera także, świadcząc o jego poczuciu humoru, co widoczne jest również w videoclipie z poprzedniego posta, w którym z C.Mozilem  bawi się tekstem stworzonym kiedyś przez samego naszego NOBLISTĘ - Czesława Miłosza.
I to było właśnie owo moje odkrycie  ( tytuł notki ), ponieważ dopiero przypadkiem znalazłam ten teledysk , szukając  innego utworu Soyki na Youtubie, choć chyba kiedyś w radiu przemknęła mi nowina o ostatniej jego płycie  do 7. wierszy  C.Miłosza.
Takiego wiersza Noblisty absolutnie nie znałam, podobnie jak i wielu innych jego utworów, a nawet takiego tekstu - o MUCHACH i OTCHŁANI -  naj prędzej spodziewałabym się  po Czesławie, który Śpiewa  czy nawet i po Stanisławie S.

2 komentarze:

  1. Sojkę lubię od pierwszego razu, gdy usłyszałem go na Derbach w Koninie w 1979 lub 1980.
    Był wtedy bardziej jazzujący, ale ta nutka nadal w nim pobrzmiewa. Tak zatracał się w śpiewaniu, że nie kontrolował ruchów ciała. To było takie autentyczne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjec. Obleśny wyjątkowo . I tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń