niedziela, 27 marca 2011

Aneks do poprzedniej

Oto najciekawsze miejsce w południowej Francji ( Midi Pirenees ) w drodze np. do Hiszpanii,dokąd zmierzał Nasz Kierowca . O tym najwyższym obecnie ( na świecie !! ) wiadukcie ( 341 m. -  wyższy od wieży Eiffla ) opowiadał niedawno, ale  pokazuję tu zdjęcia
tym razem nie z jego aparatu, bo akurat tego obiektu nie udało mu się  uchwycić.
Ale wspólnie odszukaliśmy w mym komputerze wiele informacji i zdjęć o tym  obiekcie, którym chlubi się Francja...i ma czym, faktycznie imponująca budowla.

Jeden z widoków na Wiadukt Millau ( nazwa  od   pobliskiego miasta ) nad doliną rzeki Tarn .
Wiedza z Internetu, oczywiście, bo co ja sama wiem o Francji?  Zaś informacje zasłyszane od zaprzyjaźnionego  Kierowcy popchnęły mnie do poczytania na ten temat. I tak znów o jeden fakt więcej o tym, co na świecie. Bardzo niewiele, ale więcej niż zero... i to już coś... ;))

Znów świat w oku kierowcy - wiosna... gdzieś w Europie...

W kroplach deszczu wiosna słabo widoczna
Już ani śladu śniegu na polach
Jak  widać deszczowo i pochmurno
Na francuskim brzegu Atlantyku, przed przeprawą na Wyspy
Miłe spotkanie z łabędziem ( mimo braku wspólnego języka )

Powyższe zdjęcia zaprezentowane po uzgodnieniu z  ich  Autorem,  który  na okrągło za kółkiem i na trasie... Na ogół,  począwszy od pobliskiej Słowacji czy Niemiec, przez  wiele innych krajów kontynentu, aż po Wielką Brytfanię ( w/g mej Córki ). Ma też niedługie  przerwy między kursami i wtedy się widujemy, a także dowiadujemy  z przyjemnością, co widział ciekawego po drodze - oprócz stacji benzynowych, parkingów, promów i autostrad...

Bociany, bociany...

Natrafiłam na informacje potwierdzające pojawienie się bocianów tu i ówdzie, w rejonach występowania ich poprzednich gniazd.  Okazuje się, że w pobliskim Łasku ( o przysłowiowy rzut beretem, niekoniecznie moherowym ) istnieje specjalny ekologiczny program  ochrony bocianich gniazd i przykładowe, wzorcowe  gniazdo na kominie oczyszczalni  ścieków, którym zainteresowane są nawet władze miejskiego ratusza. W ubiegłym roku gniazdo stało się punktem obserwacyjnym od momentu zasiedlenia  przez bocianią parę, złożenie jaj, wylęgu młodych itd. Powstała specjalna strona internetowa z galerią zdjęć także, a ja dopiero ...mocno po terminie... odkryłam jej istnienie, o czym tu właśnie donoszę
z okazji mego aktualnego wiosennego zainteresowania ptakami  - między innymi bocianami.
Mogłam tu wypatrzeć sroki i ich gniazdo, ale bociana - tutaj - koło mnie , na pewno nie !
Ale mogę sobie o nich pomyśleć, poczytać, obejrzeć na obrazkach. Stwierdzam, że ja w ogóle niezwykle rzadko widywałam te ptaki w naturze, a przecież bywałam poza miastem, choćby wielokrotnie na wsi u moich teściów. A ... widziałam także w ZO, ale 
 " to już nie to samo"...
A to właśnie boćkowe pisklęta  AD 2010  - gniazdo w Łasku, woj.łódzkie

czwartek, 24 marca 2011

W marcu... jak w garncu - wedle przysłowia...

    ....a przysłowia wszak mądrością narodów i nie podlegają dyskusji, a nawet czasami się sprawdzają w rzeczywistości.
 Obrazek, który kiedyś znalazłam w Necie i uznałam za zabawny, wymownie wskazuje na wiarę w to przysłowie i zachowywanie przezorności w ubieraniu się... A to coś zdejmować z siebie , a to znów zakładać, bo właśnie - jak to w marcu...
A bociany? Też przywykło się dnia 19 marca  " na Józefa " uważać za początek ich powrotów do gniazd. Nie wiem na razie z aktualnych doniesień medialnych, jak to w tej chwili u nas w kraju z bocianami, ta sprawa mi jakoś umknęła  w szumie informacyjnym - Japonia, Kadafi, OFE, debaty, spory, przygotowania do obchodów 10 kwietnia... i duuuużo wielkich spraw...
Ktoś już coś wie naprawdę o bocianach tegorocznej młodziutkiej wiosny ?

wtorek, 22 marca 2011

Nowe sąsiadki... za oknem, czyli jednak WIOSNA


Oto -  moja  nowa sąsiadka zza okna  - sroka pospolita ( pica pica / wg wikipedii ).W ciągu
10 lat nigdy nie było widać ani słychać ( a bardzo rozpoznawalny odgłos, czyli skrzeczenie )  w tej okolicy tych, w sumie popularnych u nas, ptaków. Wiele ich widywałam w Krakowie, w pobliżu dzielnicy zamieszkałej przez Syna. Także, choć niezbyt często, przy moim poprzednim miejscu zamieszkania;  ale i w Krakowie, i w mej poprzedniej dzielnicy to już takie miejsca  mniej ruchliwych i zadrzewionych ulic.
Ale  tutaj ... w pobliżu głównej ulicy...w centrum miasta... w gwarze  i hałasie  dużego skupiska blokowego,.w otoczeniu małej ilości drzew, w tym przeważnie wielkich i ponurych topoli...?   To ja się towarzystwa srok nie spodziewałam, przyzwyczojona do wszechobecnych tutaj gołębi oraz też częstych gawronów, kawek itp. I także do ,najmilszych z
wszystkich ptaków , synogarlic ( nierozłączne pary, wciąż się nawołujące w momencie oddalenia ), które też tu przemykają.
A więc na razie mam ciekawostkę przyrodniczą  za oknami, bo sroki to malownicze i charakterystyczne oraz ponoć  b. inteligentne ptaki, które doczekały się nawet różnych legend i anegdot - w folklorze, literaturze, a nawet w  muzyce... -  "Sroka Złodziejka " -  znana opera Rossiniego ( wiem ogólnie, ale nie widziałam wykonania )

A  prawie tak wygląda jej gniazdo. Prawie..., bo to też obrazek z Netu, a nie oryginalne zdjęcie tego gniazda, które widzę przez okno wśród bezlistnych jeszcze gałęzi  wysokich topoli obok mojego wieżowca.  Gniazdo wygląda b.podobnie, ale widzę je też pod nieco innym kątem. I może dlatego wydaje mi się bardziej niechlujnie zbudowane, a może ta para  SROCZEK mniej zdolna lub materiał  gorszy ? Jest to aktualnie dla mnie ( około tygodnia  niewychodzenia z domu z powodu
choroby ) - codzienny obiekt obserwacyjny... i nadal  istniejący. Bardzo widoczny z powodu braku liści, a czasem widać także  było wystający długi ogonek  sroki w środku. Całe sroki także czasami uda mi się zauważyć ... nie siedzę przecież całymi dniami przy oknie i śledzę, ale bardzo jestem zaintrygowana tym niespotykanym , jak dotąd, widokiem zaokiennym.
I to by było na tyle z ostatnich wydarzeń...


wtorek, 15 marca 2011

Pożegnanie Pani Ireny Kwiatkowskiej ... oraz nieco refleksji przy okazji

Zdjęcie z uroczystości pogrzebowej w kościele Św. Krzyża, poprzedzającej odprowadzenie Pani IRENY na Stare Powązki, w czym uczestniczyły podobno tłumy warszawiaków, czemu trudno się dziwić. Wielka popularność, szacunek dla niezłomnej
"kobiety pracującej", którą była w ogóle na co dzień, a nie tylko jako postać z serialu. Również piękna słoneczna pogoda uczciła to ostatnie pożegnanie z wielką aktorką  naszych czasów.
Kiedy piszę te słowa, jest już kolejny dzień , a właściwa  data pogrzebu - to 14.03. 2011
 i taka też przejdzie do historii.
A tymczasem, czytając korespondencję blogową między Magdą Umer a Andrzejem Poniedzielskim ( niezmiernie  sympatyczne , poetycko uzdolnione,dowcipne i
 ogólnie  nietuzinkowe osobowości - jak na mój gust, oczywiście ) , dowiedziałam się , że dnia 7. marca minęła ... już 14 rocznica od śmierci  Agnieszki Osieckiej. Nie pamiętałam już , że właśnie odeszła tego dnia, ale roku nie zapomnę nigdy, bo kilka miesięcy później, na koniec sierpnia odszedł nagle mój ŚLUBNY, a także zginęła w wypadku księżna Diana.
Niezapomniany rok 1997... i to już tyle lat !!
I takie to dodatkowe refleksje i wspominki przy okazji  pogrzebu nieodżałowanej Ireny Kwiatkowskiej.
Przy grobie ŚLUBNEGO jakiś czas temu w podobnej porze roku

niedziela, 13 marca 2011

Popularne imieniny - KRYSTYNY

Jedna z mych ulubionych kart pocztowych z życzeniami dla dzisiejszych solenizantek, a przede wszystkim dla mojej Koleżanki KRYSI. Aktualnie mam tylko jedną bliską koleżankę o tym pięknym imieniu i  to jeszcze ze szkolnych lat.  Niestety, zmogła ją niedawno jakaś paskudna choroba z rodzaju grypowatych i dzisiejsze spotkanie naszej stałej grupki towarzyskiej odwołane - do... nieco lepszych czasów.

środa, 9 marca 2011

A wczoraj był jeszcze Dzień Kobiet... nie tylko Ostatki, a dziś to już tylko wspomnienie...

 O dniu dzisiejszym i jego ponurych obyczajach pisać nie będę, a niniejsza malutka notka to tylko przypomnienie minionego dnia, w którym zbiegło się...  aż za dużo okazji naraz . Nie przypominam sobie z przeszłości takiego zderzenia :  raczej jeszcze zimowych Ostatków... z tchnącym już wiosną,
a czasami już bardzo wiosennym Dniem Kobiet. Ja sobie nie przypominam, co nie znaczy, że  nigdy tak  nie było... Ot i taka sobie ciekawostka, która  się wczoraj przytrafiła, zaś pogoda była już nie zimowa i nawet słoneczna, ale  jeszcze w powietrzu nie czuło się  wiosny. Niewiele stopni powyżej zera, chłodny wiaterek i zmarzłam, włożywszy za cienki sweterek  na wczorajszy spacerek ( głównie do pobliskich sklepików... )
 Uczciłam Ostatki  zjedzeniem jednego pączka, przebierańców pukających do drzwi ( to głownie okoliczne dzieciaki  ), niestety, nie wpuściłam. Za to przy pomocy Netu mogłam obejrzeć jednego
przebierańca - córeczkę  mej bratanicy - na zdjęciu, przysłanym mi przez e-mail.
 W ramach Dnia Kobiet odebrałam życzenia w postaci SMS,  MMS ( śliczny storczyk z  hodowli domowej mego starego przyjaciela ) oraz telefonicznych od  nielicznych mężczyzn mojego aktualnego
życia. Pod tym względem niezawodny jest mój braciszek, który zawsze, od lat składa życzenia  kobietom w swej rodzinie... i jeszcze nigdy nie zapomniał.
Również na Naszej Klasie - mój, jedyny działający na tym portalu, i bardzo  szarmancki kolega zamieścił zdjęcie  kwiatów wraz z pozdrowieniem wiosennym dla wszystkich znajomych Pań, a więc także i dla mnie.

 I " to by było na tyle " ( cytuję  to powiedzenie, bo jest wręcz niezastąpione )  o dniu wczorajszym...
Czy te oczy mogą kłamać ?

Storczyk mego przyjaciela

poniedziałek, 7 marca 2011

Karnawał - Ostatki - Maslenica

Zapusty w Rosji - XiX w. Tzw. Maslenica
Kiedy, czytając  sobie  o zapustach, ostatkach, przebierańcach, czyli różnych karnawałowych
zwyczajach i obyczajach, natrafiłam  w Wikipedii na  reprodukcję  obrazu pt. "Maslenica ",
doznałam coś w rodzaju -  d'eja' vu ( nie jestem pewna pisowni, czyli,  znaczy się deżawi ).
Sama nigdy na ziemiach rosyjskich nie byłam, nawet na tych najbliższych  - nad Niemnem
 czy tuż za Bugiem, a tym bardziej w czasach carów i bojarów... Zatem jakim prawem obraz nieznanego mi dotąd malarza rosyjskiego sprawił na mnie aż tak mocne wrażenie czegoś dobrze znanego ?
Postaram się to w miarę przystępnie wyjaśnić przy pomocy własnych słów, a także ściągniętych z Netu zdjęć tudzież innych obrazków.
Malarz, którego przy tej okazji z przyjemnością poznałam ( lubię malarstwo mniej więcej tego rodzaju ) to - Borys Michajłowicz Kustodijew ( po naszemu ), żyjący w Rosji na przełomie XIX i XX w. Natomiast  ten jego obraz  wykorzystany został w Wikipedii jako świetna ilustracja starego  ludowego rosyjskiego  obyczaju, zwanego  Maslenicą.
 Maslenica, Maslanica ( maslanitsa ) i objadanie się blinami z tej okazji, jak u nas pączkami , istnieje w okresie karnawału do tej pory  u naszych
wschodnich sąsiadów, a także i wśród emigrantów rosyjskich, rozsianych po świecie.
Natomiast dlaczego ten obraz tak mnie zaskoczył swoimi realiami ? Otóż - przecież nie tak dawno oglądałam w TV  film - " Cyrulik syberyjski " Nikity Michałkowa, w którym właśnie porywające są  w swej malowniczości sceny rodzajowe z życia Rosji XIX w. I ten obyczaj
Maslenicy w filmie Michałkowa jest bardzo wyraziście przedstawiony - kilka świetnych, humorystycznych scen z kapitalną postacią wielkoruskiego " gienierała ".
Wspomniany malarz - Borys Kustodijew -  jest autorem przynajmniej kilku obrazów o tej zapustnej tematyce ( trochę sobie jeszcze o nim poczytałam i pooglądałam, bo mnie zainteresował ).  I może  twórcy filmu  "Cyrulik... "  - reżyser - scenograf , też zainspirowani
zostali jego bardzo realistycznymi obrazami z tamtych lat w Rosji ?

Kadr z filmu - " Cyrulik syberyjski "  N.Michałkowa

A to inny obraz B.Kustodijewa , tez o Maslenicy
Proszę zobaczyć, jak podobne są do siebie -  kadr z filmu Michałkowa i obrazy Kustodijewa !
!

czwartek, 3 marca 2011

"Powiedział mi Bartek... że dziś - TŁUSTY CZWARTEK "

Najbardziej  znane pączki  - od Bliklego. Tradycja !! A kalorie??
Jedna z reklam banku ING w mistrzowskim wykonaniu  Marka  Kondrata, tym razem bardzo a'propos
tłustego czwartku.  Moim zdaniem, bardzo dowcipny jest podział pączków, na : nadziewane marmoladą różaną i ... beznadziejne ( według opinii eksperta - prof.Bliklego ).
O odejściu Marka Kondrata z zawodu  aktorskiego nie będę się tu szerzej wypowiadać, bo to jego wybór , jego sprawa , jego życie. Mnie cieszy  chociaż ta jego niewielka obecność w tych na ogół dowcipnych  i na poziomie reklamach.  Mimo iż najogólniej reklam nie znoszę, ale  zawsze są jakieś wyjątki - do przyjęcia , jak np. te z Kondratem lub produktami z " Biedronki ".

wtorek, 1 marca 2011

Oscary rozdane, ale najważniejsze, że koniec LUTEGO !

Oto szczęśliwi zdobywcy słynnej statuetki, którą ściskają w dłoni, pozując do wspólnego zdjęcia najlepszych aktorek i aktorów pierwszo - i drugo -planowych.
W dniu dzisiejszym ciekawość kinomanów została zaspokojona, a werdykt Akademii przyznającej Oscary , na pewno i jak  to zwykle bywa,  nie każdemu wydał się w pełni trafny
 i sprawiedliwy.
W każdym razie to ekscytujące wydarzenie już  za nami, przechodzi do historii jak wszystkie poprzednie Oscarowe gale... Ale za nami także LUTY i niniejsza notka powstaje właśnie
 w pierwszej godzinie MARCA... 2011 R.  A zatem  idziemy ku WIOŚNIE i trzeba pilnie
wypatrywać wszelkich jej oznak, no i jeszcze ODROBINĘ cierpliwości wykrzesać w sobie na jakieś tam ostatnie zimowe podrygi...