czwartek, 31 maja 2012

Rodzinny obiadek w plenerze, a wierszyk W.Szymborskiej...

W czasie niedawnych odwiedzin moich "krakusów" - pierwsza wizyta u mnie  w tym roku - zaproponowałam obiad w plenerze, czyli wycieczkę do niedalekiego  Sereczyna, miejsca od dawna znanego z grupy stawów otoczonych lasem ( kiedyś był tam nawet młyn oraz dzikie kąpielisko dla amatorów pływania ). Od jakiegoś czasu powstała tam hodowla rybna i bar - smażalnia pod chmurką, co przekształciło się z czasem w całkiem " wypasiony "obiekt gastronomiczny, z przemyślaną  charakterystyczną, drewnianą zabudową tuż obok zarybionych stawów ( absolutnie już nie jest to kąpielisko ). Ponieważ pogoda była prawdziwie wiosenna ( a nawet wręcz letnia ), a krakusy chętnie jadają ryby, mój pomysł spotkał się z aplauzem, a i ja miałam także okazję pobytu na świeżym powietrzu, zawieziona tamże samochodem z Synem za kierownicą. Ośmioletni wnuczek był szczególnie zachwycony tym miejscem, które obiegł wokoło z lornetką, wypatrując także narybku.... a poza tym w menu znajdują się również frytki i keczup ( generalnie ulubiona potrawa dzisiejszych dzieciaków ), ważniejsze od każdej ryby. Zaś z ryb można tu zjeść : pstrąga ( także królewskiego ), karpia,  suma, szczupaka - z grila, z patelni...itp.
Moja rodzina była zachwycona miejscem i potrawami , a zatem  jeden z zabawnych wierszyków ( tzw. lepiejów ) Wisławy Szymborskiej nie znalazł, według nich, zastosowania dla tego przybytku.
Wierszyk jest następujący - cytuję z pamięci, więc może się zdarzyć niedokładność :
 " Lepiej w głowę dostać drągiem,
   niż się TUTAJ raczyć PSTRĄGIEM."

sobota, 19 maja 2012

Jeszcze o Polsce powiatowej i budownictwie ...

Bez dwóch zdań - oto WIZYTÓWKA mojego miasta, nasz zabytek nr 1, fotografowany z różnych stron, na wszelkich pocztówkach itp. Budowla z XVI w., nazywana dawniej Zamek , obecnie raczej (... i słusznie -  DWÓR )
( posesja nr 1 ul.Zamkowej i powód tak nazwanej głównej arterii wzdłuż podłużnie  zabudowanego miasta ) Ale nie o tej budowli miała być ta notka ( o historii mego miasta pisywałam już na mym starszym blogu, o czym może pamiętają czytelnicy tego miejsca i  adresu: kura-w-gorach.blog.pl - AUTOREKLAMA, przy okazji - a, co ! )
Zasadniczy powód posta ukazują 2 obrazki poniżej, które może znaleźć każdy pod hasłem DOM TKACZA w Google. I ta notka jest kontynuacją tematyki poprzednich postów i właśnie starej architektury drewnianej, która odchodzi w niebyt na skutek zaniedbania, ale czasami dostaje się na listę ZABYTKÓW i podlega  pewnej ochronie, też różnie to jednak bywa, jak widzę na przykładzie niektórych - niby zabytkowych -
miejsc w moim grodzie. Ten dom - poniżej, zyskał ów wyróżniający status i  opiekę władz miejskich. Poddany dużemu remontowi, miał pełnić zaszczytną rolę siedziby lokalnego muzeum historii włókiennictwa ( mniej więcej, bo nie pamiętam dokładnie nazwy ), zaś jego kustoszem został mój bliski sąsiad - świeżo upieczony mgr etnografii UŁ ( później... i już na zawsze nauczyciel historii, bo muzeum krótko istniało...)
Oba zdjęcia można znaleźć na  stronie intern. miasta -  budynek przy jednej z ulic odchodzących od ul.Zamkowej , a mianowicie przy ul.Św.Jana  ( popularnie : na Jana, a jeszcze nie tak dawno, czyli w PRL - ul.Nowotki )
Przez pewien czas, po upadku muzeum ( brak funduszy ...? ) prywatny właściciel
 urządził TU dosć oryginalny ( w wystroju wnętrza ) lokal gastronomiczny ( chyba - pt.  "Dwa Księżyce "  ?? - nie dam głowy, bo tylko raz tam poszłam z koleżanką na rekonesans ). Naprawdę nie wiem, czy nadal ten lokal funkcjonuje ?

Poniżej przytaczam cytat z oficjalnego źródła :

 "W niewielkim oddaleniu od centrum miasta znajduje się jeden z najcenniejszych zabytków Pabianic. Jest to dom tkacza wzniesiony w I połowie XIX wieku. Próżno szukać podobnych obiektów w okolicy. Piętrowy, drewniany budynek o konstrukcji przysłupowej, prezentuje styl spotykany w dalekiej, niemieckiej Saksonii".

czwartek, 17 maja 2012

PS - do poprzedniej notki lub aneks, co kto woli...


Dla równowagi jakiejś, chyba, to zdjęcie edytor  zamieścił na górze, a miało być na dole pod tekstem ?!!
Na zdjęciu nasz Stary Rynek, bo  w moim mieście, jak i w innych najpierw powstało Stare Miasto, a potem
Nowe Miasto - gdzie mieszkam całe życie, ale i tu czasami bywam ( rzadko ).Stary Rynek ma nową elegancką nawierzchnię zamiast dawnych " kocich łbów "

Jeszcze jedno zdjęcie z tego charakterystycznego podwórka z mini ogródkiem, a za to 
z wielkim  drzewem oraz trawą  podchodzącą po sam domek ...
Trochę uroku w letnie dni dla jego mieszkańców, bo zimą to jednak tu trudne życie .
W pobliżu tej ul.Targowej mieszkałam także w czasach dzieciństwa i znałam wielu ludzi z Targowej - może ktoś tam jeszcze mieszka?
Jak można się domyślać, bardzo blisko znajduje się duży plac targowy na Nowym Rynku, bo to jest właśnie dzielnica - Nowe Miasto ( największy rozwój dopiero w XIX w. )

" Polska powiatowa "... moja replika na TEN TEMAT






Powyższe zdjęcie ściągnęłam z foto-bloga ( spróbowałam i " nie stawiało oporu ", jak to się zdarza, przy zastrzeżeniu ze strony AUTORA ). Jest to foto-blog, na który często zaglądam i nawet komentuję, wcale nie jako ANONIMUS  i z reguły pochlebnie.
To zdjęcie sam Autor zatytułował - " Polska powiatowa " ( takich realiów, zresztą,
ono dotyczy ), a ja wręcz ujrzałam w nim jakiś fragment mojego miasta, również, oczywiście, powiatowego. Takie domy można także spotkać na różnych bocznych uliczkach mego miasta, choć przyznaję, że coraz to mniej i na niektórych widnieje ogłoszenie - " Do rozbiórki ". Natomiast niektóre jeszcze nie tak najgorzej się trzymają i ich mieszkańcy, na ogół starzy ludzie, na pewno niechętnie by je opuścili, przyzwyczajeni do braku wygód  - studnie na podwórkach lub hydranty na ulicy - czasami, sławojki i komórki  z opałem do pieców. Tak jeszcze żyją mieszkańcy Polski, nawet powiatowej, z antenami TV na dachach. Otóż w środku notki zamieściły się;
( wbrew mej woli, ale trudno ) zdjęcia konkretnego - tego rodzaju domu z małej uliczki mojego miasta . Na tej ulicy Targowej pod widocznym na zdjęciu numerem mieszkała przez kilka lat swego dzieciństwa jedna z mych  szkolnych koleżanek ( po wysiedleniu jej rodziny z własnego, nowego domu przez władze niemieckie w okresie okupacji ).
Te zdjęcia pochodzą z jej aparatu, gdy niedawno odwiedziła to pamiętne miejsce i uwieczniła jego ostatnie miesiące przed likwidacją, z powodu licznych zaniedbań i prawie już braku lokatorów. Kobieta stojąca w drzwiach wejściowych od strony  frontowej domu, od ulicy, mieszka w nim od urodzenia. Widzimy ją także na typowym podwórku ( gwarowo " podwyrku " ), na które wychodzi się przez drugie tylne drzwi. To  typowy plan budowy tych drewnianych  " domów tkacza " z sienią wzdłuż całego parteru, skąd schodami do górnych małych mieszkańek, tzw. facjatek.
                                                         ********

czwartek, 10 maja 2012

Wiosenne obrazki...

To zdjęcie Olgi pt.  " Kwitnąca  wiśnia " pełniło jeszcze niedawno rolę tytułowego zdjęcia mego blogu i właśnie dokonałam zmiany obrazka. Nie mogłam zdjęcia wnuczki tak sobie usunąć i teraz zamieszczam je jako pierwszy przykład jej " twórczości "
... z  aparatu mej 17- letniej ( za  kilkanaście dni urodziny spod znaku Bliźniąt ) WNUCZKI, włącznie  ze zdjęciem pod tytułem bloga. Wybrałam te zdjęcia spośród dość bogatej galerii fotograficznej, którą Olga stworzyła na jednej z  takich  specjalnych stron internetowych ( jakby rodzaj foto- bloga  )
i właśnie niedawno otrzymałam ( w drodze łaski... ) adres  do tego miejsca.
Muszę przyznać z zadowoleniem, że  podoba mi się wiele zdjęć jej autorstwa - zarówno kolorowych, jak i czarno-białych - o różnorodnej tematyce, w tym także przyrodniczej - kwiaty, drzewa, zwierzęta. Cieszę się z tej jej pasji, którą przejawiały także kiedyś moje dzieci - w zbliżonym do niej wieku ( łącznie z urządzaniem po nocach ciemni fotograficznej w  kuchni i samodzielnym obrabianiem  czarno - białych fotografii  z własnych aparatów , jeszcze analogowych, oczywiście ). Obecnie mój Syn udostępnia , czasami,   swej dorastającej córeczce  własny nowiutki  aparat cyfrowy, doceniając jej zapał i efekty tego zapału. Olga ma również swój aparacik, ale nie aż tak... wypasiony...jak ten Taty ).
 *******
PS  Aktualnie zdjęcie - niedawno jako tytułowe - widnieje jako pierwsze w obecnej postaci tej notki...

sobota, 5 maja 2012

" Kiedy znów zakwitną...

...białe bzy... , bzów aleją parki będą szły,... bo zakwitły przecież białe bzy " -fragmenty tekstu z przeboju XX-lecia międzywojennego w wykonaniu np. Zofii Terne' i innych, potem ( historia polskiej piosenki w rytmie ...chyba ...tanga ).


To nie jest mój wazon, mój stół  ani bukiet  białego bzu... bo całe zdjęcie też nie moje - ale jest dobrą ilustracją do tekstu mej notki - poniżej...

Bez  - inaczej LILAK  - jasny lub ciemny " lila" - jak na tych dwóch zdjęciach ( też... gdzieś,
 od kogoś - z Netu )
Aktualnie we wszystkich tych trzech kolorach mam to kwiecie majowe w dwóch wazonach - większy i mniejszy bukiet. Gałęzie narwane na dalekiej działce i przywiezione stamtąd przez córkę mą ( dzięki, dzięki! ).
Miło mi, pachnie w domu, ale wzdycham, gdy patrzę na to pachnące kwiecie, bo bez - lilak się  raczej krótko trzyma w wazonie w mieszkaniu ( zupełnie jak w tej kabaretowej piosence o kobietach, śpiewanej przez P.Fronczewskiego - " są tak jak kwiaty ,
cięte w maju - szalenie krótko się trzymają " ) :((

wtorek, 1 maja 2012

Kto TO jeszcze pamięta...i pamięta TEN DZIEŃ ( swobodna przeróbka piosenki Niemena )


Historyczne zdjęcie - z dnia 1Maja
 http://kompol.org/start/12.html

http://supernowosci24.pl/tak-sie-swieci-pierwszy-maja/

Znalezione przed chwilą w Necie i ku uwadze ewentualnie zainteresowanych...albo " ku
pamięci ". Osobiście nie lubiłam uczestniczyć w pochodach, a czasem, niestety, musiałam  - np. będąc młodą nauczycielką w szkole zawodowej dla przyszłych robotników przemysłu włókienniczego ( w czasach jego bujnego rozkwitu ). Nie to, że mam ( miałam ) prawicowe poglądy ( wprost przeciwnie ), ale nigdy nie lubiłam masowych imprez ( nawet turnusów  wczasowych FWP, wycieczek w wesołym autokarze  ...itp.), nie znosiłam sytuacji przymusowych ( a na pochód kazano - jako przykład dla młodzieży szkolnej,  a ja w butach na wysokich obcasach, czyli niewygodnie w marszu po bruku  ).Mój ojciec ( przedwojenne PPS - lewica ) był wtedy w swym żywiole, lubił świętować 1Maja, uczestniczyć  w festynach i innych zbiegowiskach, czyli tej jego cechy nie przejęłam ( choć wiele innych owszem...owszem, łącznie z kiepskim zdrowiem w wieku zwanym... Trzecim ).


A wiosna... aż miło patrzeć na majowy świat
 PS - w tytule nawiązuję  do słow piosenki:  - "Czy mnie jeszcze pamiętasz i pamiętasz ten dzień, czy jak inne dziewczęta...itd " ( dawna piosenka w wykonaniu Niemena ).