sobota, 16 lipca 2011

Wspomnienie... ( trochę spóźnione )

Udało mi się wreszcie zamieścić ten teledysk , choć on jest i tak tylko zastępczy, a poza tym dzień wczorajszy, niestety,  niedawno, ale jednak minął... A  wczoraj, czyli
15.lipca, niektórzy panowie o imieniu Henryk, obchodzili imieniny i to właśnie na tę okoliczność miałam zaplanowaną notkę ,  ilustrowaną jakąś ulubioną piosenką  mojego
nieżyjącego ( 14 lat ) Męża.  Przede wszystkim, tak najbardziej zależało mi na utworze z repertuaru Edith Piaf - pt. " Non je ne regrette, rien " ( chętnie to podśpiewywał, bawiąc się  charakterystycznym dźwiękiem  - " rrrrr"- czego ja jakoś nie potrafię,  z francuska ,wymówić ).  I ten plan zupełnie mi się nie dał zrealizować, same przeszkody na drodze do kompa, z brakiem prądu  , włącznie ( w zasadzie WYŁĄCZNIE ).
Kiedy już prąd dopłynął, komputer się zacinał , bardzo długo ściągał żądaną piosenkę z You Tuby do mego, wypełnionego po brzegi muzycznego folderku, a potem z kolei ( i nie pierwszy raz ) tenże pożądany teledysk nie chciał się umościć w moim nowym poście.
 Zatem,  zrezygnowana po upływie czasu, anulowałam to niespełnione żądanie i spróbowałam sprowadzenia innego  utworu, także bardzo lubianego przez Henryka, w wykonaniu  pięknej Greczynki  z dawnego festiwalu w Sopocie ( 1966r.)
Piosenka ta została potem bardzo spopularyzowana przez np. Annę German -  pod polskim tytułem - " Cyganeria ".  A sama Anna German także uwielbiana przez Męża, choć, oczywiście, Edith Piaf przede wszystkim, a również, wielka kiedyś ,  piosenkarka włoska - Milwa  i w ogóle piosenki włoskie ( Henryk odbył kiedyś fantastyczny kurs tego języka w Peruggi, wcześniej będąc samoukiem i pasjonatem - ale to jeszcze przed małżeństwem ).  Prawdę mówiąc, nie taka miała być treść tej notki, ale jest, jaka jest ( z powodu tych niespodziewanych perturbacji )...
A poza tym miesiąc temu pisałam przecież  także wspomnieniowy post w związku z rocznicą urodzin Henryka spod Bliźniąt.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam jezyk wloski, jest taki spiewny i melodyjny - jezyk zakochanych. Zawsze myslalam, ze jest on latwy do nauczenia, bylam w wielkim bledzie.
    Ale dla chcacego ponoc nie ma nic trudnego, wiec bede musiala kiedys sprobowac, jednak poki co podspiewuje sobie wloskie piosenki :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ataner - ze mną bardzo podobnie, trochę się go uczyłam, ale bez praktycznego zastosowania języka słówka ulatują z pamięci. Ale Ty ćwicz, zawsze warto dla treningu głowy, chociażby, a pośpiewać też miło :)

    Beata - 14 lat " minęło jak jeden dzień ", a czas tak długi goi rany i warto pamiętać, co było dobrego...

    OdpowiedzUsuń