niedziela, 4 września 2011

Morze - NASZE MORZE...czyli morskie impresje fotograficzne na koniec lata

Spotkanie Roczniaka z Bałtykiem ( sierpień r.2005)

Najwyraźniej ...gest podziwu... takaa duuża  woda

Poszukiwacz SKARBÓW - plusk, plusk

Wysepka z WIDOKIEM na fale

Szukanie kamyków do " puszczania kaczek"

Pierwsza zaliczona latarnia morska

Bardzo lubię to zdjęcie - kontur sylwetki syna z wnuczkiem w nosidełku - w  żartobliwej pozie

Skarby znalezione na piasku plaży

No i wiadomo... ograny temat na widokówkach i zdjęciach

Ten post jest tylko wynikiem chęci podzielenia się z KIMŚ ( ? ) mym zwyczajnym, a częstym, wzruszaniem się przy oglądaniu folderów z plikami - obrazkami ( czyli w języku kompletnych laików komputerowych - albumikami z fotografiami na ekranie monitora - w moim wypadku, bo nie jestem posiadaczką LAPTOPA ).
W większości zdjęcia pochodzą z aparatów mej rodziny, przyjaciół, znajomych i w zasadzie  ukazują rzeczywistość  i świat z ich punktu widzenia, są dowodem ich aktywności, wrażliwości... itp.  Ja jestem tylko biernym i pośrednim widzem, w którym
 te ich fotki wywołują różne odczucia, a także refleksje, często przywołują moje własne
przeżycia i obrazy sprzed lat, których nie ma na zdjęciach, a tylko gdzieś... na kliszy pamięci...
Releksje pod wpływem powyższych zdjęć : np. - jak wcześnie nasze wnuki ( tu mój wnuczek)  mają tak bliskie spotkania z morzem ( tu - akurat z Bałtykiem, a bywa, że z bardzo dalekimi akwenami ). I dalej tenże wątek myślowy - moje pierwsze spotkanie z Bałtykiem
miało miejsce w wieku 14. lat i to dzięki takiej okoliczności, że moja pierwsza PRAWDZIWA PRZYJACIÓŁKA  przeprowadziła się wraz z rodzicami do Wrzeszcza , gdzie zostałam zaproszona na tygodniowy pobyt w ich domu ( bloku dla pracowników stoczni w Gdańsku ). Niektórzy moi rówieśnicy mieli taką możliwość
 w tamtych czasach np. poprzez kolonie letnie nad morzem, oczywiście, także i przez
wczasy z rodzicami.A akurat mnie takie okoliczności  ominęły i czasami aż trudno to
wytłumaczyć  wnukom, że babcia była dawniej w takiej sytuacji, jak śpiewa B.Łazuka:
- " Nie mam krewnych w Liverpool...za granicą bywam ...w czeskich Tatrach".
Za to ten mój pierwszy pobyt na Wybrzeżu :  - zwiedzanie  Trójmiasta - molo sopockie-
organy w Oliwie -zachwyt morzem...bardzo mocne, niezapomniane wspomnienie.
Może także utrwalone dzięki kolejnym wielu pobytom w tamtych miejscach, nad jedynym morzem, które znam z bliska...i w którym o mało nie utonęłam... Nie, nie...aż tak tragicznie nie było, ale trochę strachu się najadłam nim poczułam dno pod nogami...

Niezmiennie natomiast rozczula mnie widok mojego małego wnuczka, dziwnie irracjonalnie, bo nawet...właściwie mało go znam... z realu...a tak szybko już wyrósł
z tego rozkosznego pulchniutkiego malucha.



Widok z latarni na plażę w Darłowie

Jeden z piękniejszych dworców - Gdańsk Główny  

2 komentarze:

  1. Do ostatniego zdjęcia.
    W jednym z piękniejszych miast.

    Beata :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nad morze (nasze) jezdziłam od dziecka, bo mam rodzinę w Gdyni i najczęściej wakacje spędzałam w Gdyni lub Jastarni.I właśnie dopiero od 14 roku życia "zmieniłam kierunek" na góry.Ale wolę morze.
    Szkoda,że nasze morze takie zimne.Nie da się ukryć, że jednak wolę cieplejsze morza.Wiesz, Gdańsk jest ładnym miastem , ale ja wolę Gdynię, pewnie sprawa sentymentu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń