Ten biały domek na wprost - gniazdo rodzinne, założone przez dziadków Męża.
Zdjęcie zrobione przez mego Syna w Wielkanoc 2007r. ( wcześniej też notka o tym
pobycie ). Do tego domku, bardzo odnowionego przez obecnego właściciela, ściśle przylega dom dobudowany przez stryja mego Męża - tak dwaj bracia podzielili się kiedyś
wspólną , odziedziczoną parcelą. Podwórka dość umownie rozdzielone małym płotkiem z furtką, bo jedna wspólna cembrowana studnia z pompą ( na " naszym
podwórku "). W głębi widoczny za bramą budynek gospodarczy z letnią kuchnią - (widać jej okno w szczytowej ścianie ) i innymi pomieszczeniami - oborą, komórkami
A poniżej przenosimy się wraz ze zdjęciem do mojego miasta, gdzie zamieszkał ponad 40 lat temu - mój Mąż, wcześniej kumpel na studiach. Ponieważ tu przez wiele lat mieszkał , z założoną własną rodziną,
pochowany został na miejscowym cmentarzu, dość daleko od miejsca urodzenia, ale nie aż tak bardzo - w końcu to samo łódzkie województwo.
W tym roku, na koniec sierpnia minie 14 lat... , o czym także świadczą zdjęcia poniżej,
powstałe też już kilka lat temu, w czasie tej wielkanocnej wizyty Syna z rodzinką |
Kurko, Twoj maz musial byc wspanialalym czlowiekem skoro hodowal kwiaty.
OdpowiedzUsuńPodrawiam Cie serdecznie i zycze Ci pogodnego weekendu:)
Piekny powrot do mezowskich korzeni:)
OdpowiedzUsuńNie był wspaniałym człowiekiem, ale do kwiatów miał rękę. Mieliśmy kiedyś te nowe odmiany lilii opatentować. Różne rzeczy mieliśmy, wzdech.
OdpowiedzUsuńPamięć, pamięć jest najwazniejsza.
OdpowiedzUsuńKonkluzja - właściwie Nielot ma rację - MIAŁ REKĘ ...do kwiatów!Co nie znaczy przecież, że każdy ogrodnik - amator musi być aż wspaniały. ;)
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY - TO JEST MĄŻ STARDUST, jak wieść niesie... ;)))