poniedziałek, 22 sierpnia 2011

CZESKI FILM ... i inne czeskie motywy

pamiątkowe zdjęcie z serialu " Szpital na peryferiach " - lekarz (podrywacz) i kapitalna pielęgniarka
Aktor z serialu po wielu latach - w r.2007 odebrał prestiżową nagodę - Czeskie Lwy
Aktor grający w tym serialu to, okazuje się jeden z najbardziej znanych i zasłużonych czeskich aktorów , a nazywa się Josef Abrham ( w serialu dr Arnost Blażej ).
Zwróciłam na niego szczególną uwagę dopiero niedawno, po obejrzeniu, na TVP Kultura, filmu, który mnie osobiście oczarował ( co często mi się zdarza na tym kanale TV ).
A film ...aż z r.1963 i nominowany wówczas do wybitnej nagrody - Złota Palma w Cannes. Tytuł filmu, w oryginale
" Krzyk ", a u nas pt. " Pierwszy krzyk " i podobno grany był w kinach  w Polsce, a zupełnie tego faktu nie kojarzę.Chyba, myślę sobie, byliśmy wtedy młodzi i wreszcie mogliśmy oglądać filmy z całego świata, stąd juz nasze znacznie mniejsze zainteresowanie kinematografią zza miedzy, czym byliśmy karmieni przez długie lata po wojnie.
My - czyli moi rówieśnicy i zbliżone roczniki, a przy okazji - ten czeski aktor to dokładnie mój rówieśnik - tak samo, zresztą, jak jego rodak - Karel Gott, czyli dziś starsi panowie. No, i trudno - starzejemy się i nie ma co ukrywać. Ważne - nie odczuwać tego zbyt dramatycznie,póki się tak da...
A wracając do tego filmu, podkreślam raz jeszcze, że mnie się podobał bardzo, zdecydowanie bardziej niż słynna  "Miłość blondynki "- jeszcze czeskiego wtedy reżysera, Milosa Formana. Też takie cinema - verite ( taki trend wtedy ), ale bardziej liryczne, poetyckie, mimo tej prawie dokumentalnej życiowej prawdy.  Josef Abrham w tym filmie, wręcz jak młody chłopak ( bo to jeden z jego pierwszych filmów i taki typ urody )i naprawdę niezwykle uroczy i wiarygodny w roli młodego żonkosia, którego żona właśnie w szpitalu położniczym ma urodzić ich pierwsze dziecko. I sama pamiętam te straszne czasy położnic za zamkniętymi drzwiami szpitali i tego przymusowego rozdzielenia przyszłych rodziców - osamotnienia kobiety i tęsknoty oraz niepokoju mężczyzny. Jedynym możliwym źródłem wiadomości bywał wtedy telefon do szpitala, jeśli się miało dostęp do tego łącza, co w tamtych czasach i u nas, i u Czechów było raczej niełatwe i czasem niedostępne. I to są  nawet nieco humorystyczne sceny tego filmu - poszukiwanie czynnych, niezepsutych i niezajętych, akurat, budek telefonicznych  - tu jeszcze z obrotową tarczą numeryczną  ( i pamiętamy: WRZUĆ MONETĘ ! ).
 "Głównym problemem tego filmu jest to, w jakim świecie i wśród jakich ludzi będzie żyło właśnie narodzone dziecko. Jestem tu - krzyczy człowiek - przyszedłem, aby żyć. Ta strofa z książki Ludvika Askenazego "Czarna skrzynka", będąca swoistym konglomeratem poezji, pieśni i fotografii, zwróciła uwagę reżysera. Zafascynowny tym dziełem  Jaromil Jires zaadaptowal nie tylko warstwę literacką, lecz wykorzystał także część materiału ilustracyjnego. "
Zamieściłam tu fragment bardzo trafnej oceny dokonanej przez fachowego krytyka filmowego, z której dowiadujemy się także, co było podstawą do scenariusza filmu - książka, której autor był współtwórcą scenarusza wraz z reżyserem.
Bardzo ważna i świetnie - prawie dokumentalnie, ale zarazem delikatnie, subtelnie i ciepło przedstawiona długa sekwencja porodowa.Wysiłek na twarzy rodzącej i całe otoczenie wokół niej, łącznie z typowymi przy porodzie komendami...i żadnych obscenicznych czy drastycznych szczegółow. W końcu to przecież nie jest autentyczny wideoklip z porodówki!
Ale się rozpisałam, widocznie taką miałam ochotę, juz od momentu obejrzenia tego filmu, który naprawdę  zasługuje na uznanie i uwagę kinomanów. Przy okazji prezentuję różne typy ulicznej budki telefonicznej - zdjęcia wyszukane pracowicie w Necie...

1 komentarz:

  1. Lubie Czechy, ich kulture i filmy.
    To wspanialy narod, a stare czechoslowackie seriale to prawdziwe perelki :)

    OdpowiedzUsuń