
A było to w lipcu w Krakowie - ale już 2 lata temu. Koło bloku, w którym mieszka mój Syn ze swą rodzinką, czyli moje krakowiaczki...

Dziś był Dzień Dziadka, wczoraj zaś Dzień Babci , a ja właściwie nie pojmuję, dlaczego taka rozrzutność przydziału? Dlaczego dwa oddzielne dni, skoro wspólne święto dla obojga byłoby znacznie prostsze i wygodniejsze w obsłudze dla wszystkich - dla rodzin, dla takich instytucji, jak przedszkola i szkoły, gdzie z reguły urządza się jakieś uroczyste akademie ku czci szanownych protoplastów i chyba raczej dla obojga razem... w jednym dniu ?
Czy tak było zawsze? A może był kiedyś tylko dzień babci, podobnie jak w dawnych czasach obchodzono jedynie dzień matki, co miało podkreślić główną rolę i ogromne zasługi kobiety w życiu i wychowaniu dzieci ? Ale z własnego dzieciństwa faktycznie nie pamiętam dni innych członków rodzin oprócz matki, natomiast na pewno pamiętam już dni ojca i babci w latach
70 - tych, gdy sama byłam już matką dzieciom. Ale dziwnie nie pamiętam, jak z tym dziadkiem - mam dziury w pamięci, czy co?
W mojej rodzinie nie przywiązywano specjalnej uwagi do różnych świątecznych okazji i ten stan się utrzymuje.
Nie przeczę - jestem babcią i to już z prawie 16 - letnim stażem z racji posiadania wnuczki w ostatniej gimnazjalnej, ale i z niespełna 7 - letniego wnuczka, o krok przed podstawówką.
Wnuki tak daleko, że żadnych codziennych obowiązków opiekuńczych jako babcia do pomocy nie
pełnię - obecnie wcale, a dawniej czasami dojeżdżałam awaryjnie, ale rzadko.
Zatem nie jestem zbytnio zasłużona w tej roli, a mój Ślubny zaledwie 2 lata cieszył się z bycia dziadkiem i szkoda, bo naprawdę bardzo się cieszył i to On częściej jeździł do krakowiaków.
Chwila wspomnienia przy dzisiejszym święcie...
Wczoraj, około godz.8 usłyszałam przez sen dźwięk esemesa w mej komórce, który wysłała mi
wnuczka w drodze do szkoły. Taki SMS z życzeniami to aktualnie rodzaj nowoczesnej laurki, bo moja Olga już nie przysyła mi tradycyjną pocztą własnoręcznych wyrobów - rysunków, wycinanych serduszek itp.
Jeszcze może przez jakiś czas mogę liczyć na przesyłki od małoletniego Kuby,jeśli jego rodzice nie zapomną mu przypomnieć w ferworze spraw i zabieganiu.
Oboje - Olga i Kuba - zagadali jeszcze do mnie wieczorem przez stacjonarny, również przy udziale ich taty, a mego bardzo zabieganego Synka ( teraz o jego zdrowie często się martwię, bo nie ma czasu - nie ma czasu - nie ma czasu...)
No ...i po tegorocznym Dniu Babci, i obyśmy tylko zdrowi byli na co dzień... ;))