Było to 8 lat temu - 24 lipca dzień narodzin mego wnuczka Kubusia ( zdjęcie powyżej - jeszcze
w szpitalnym łóżeczku ) i dom udekorowany przez 9-letnią wtedy siostrzyczkę na jego przybycie.
Zdjęcia sprzed lat, zaś przedwczoraj ( no, tak - to już było przed dwoma dniami ) sympatyczna
rozmowa ( przez telefon ) z 8-letnim jubilatem zachwyconym nową grą ( rozgrywki w piłkę nożną z zastosowaniem specjalnej konsolety - babcia z trudem TO ogarnia, choć dołożyła się finansowo do prezentu na urodziny - wprawdzie na odległość, bo daleko mieszkamy ). W każdym razie doznania aktualne miłe, pogodne - jak i te wspomnienia sprzed lat i pojawienie się nowego człowieka w rodzinie. Ale życie to mozaika wydarzeń - radość i smutek - przyjścia na świat...i odejścia z niego, powitania i pożegnania. Gdy 24. lipca cieszyły mnie urodziny wnuczka, wiedziałam już , że następnego dnia - 25. będę uczestniczyć w pogrzebie mej pierwszej bratowej, matce mej bratanicy - chrześnicy, z którymi nadal , od lat, utrzymuję zażyły kontakt.
|
Przedtem dzieci szybko rosły a teraz nie wiadomo kiedy wnuki takie duże :-)))
OdpowiedzUsuńsamo życie, Kwoko. karuzela, w dodatku ciągle przyspieszająca.
OdpowiedzUsuńznam się na tym średnio, ale zapewne chodziło Ci o konsolę.
Tak to w zyciu bywa, ze ciagle sie jakies narodziny przeplataja ze smiercia...
OdpowiedzUsuńNiestety czas nieubłaganie biegnie do przodu- dopiero co nasze dzieci były takimi słodkimi zawiniątkami,a moja w tym miesiącu skończyła 36 lat.Wszyscy pędzimy ku nieuchronnemu końcowi życia i, niestety, nic na to nie możemy poradzić.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
P.S.
I samych radości dla małego Jubilata.
beata - dzięki Ci za erratę : oczywiście, że kon... sola, a kon...soleta to coś ABBSOLUTTNIE INNEGO ( a to by się wnuczek uśmiał...ale się nie dowie )- ale brzmi b.podobnie...;))
OdpowiedzUsuńDzięki Miłym Paniom za wypowiedzi !:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te dzieci tak szybko rosną:-)
OdpowiedzUsuń