![]() |
Na razie werdykt Akademii to zagadka - zatem do jutra... |
poniedziałek, 28 lutego 2011
sobota, 26 lutego 2011
Swiatowe życie... c.d... PARIS
Głos raczej powszechnie znany, ale dodam od siebie, że spośród wielu piosenek o Paryżu
wybrałam właśnie tę - " Pod niebem Paryża " - w wykonaniu Mireille Mathieau, również z powodu materiału ilustrucyjnego w tym wideoklipie
Swiatowe życie - Fontenay souis Bois - aglomeracja paryska
Sympatyczne miejsce zamieszkania syna mej przyjaciółki, dla którego kiedyś... dawno temu... zostałam matką - chrzestną ( dzisiaj dziwi mi ten fakt, ale wtedy miałam tylko 20 lat i widać nie rozumiałam w pełni niestosowności , jaką była moja osoba w tej roli, co w tym momencie jest też niekoniecznie istotną dygresją, ale tak " mi się wymskło"... ), a który zapuścił korzenie we Francji
już prawie 30 lat temu. Przez ten czas mieszkał pod różnymi adresami, w różnych dzielnicach Paryża
i od niedawna zamieszkał właśnie w jednym z takich satelitarnych miasteczek wchodzących w skład tej metropolitarnej aglomeracji. Przyjaciółka była tam po raz pierwszy i właśnie wróciła po ponad -miesięcznym pobycie. Pora roku akurat nieszczególnie sprzyjająca długim spacerom i wycieczkom w okolice, zaś dzieci i wnuki w wirze codziennych obowiązków nie za wiele czasu mogły poświęcić w charakterze przewodników. Dlatego też bardzo chętnie obejrzała wraz ze mną zdjęcia tej miejscowości w moim komputerze , a mnie było bardzo miło odgrywać rolę przewodnika po Wikipedii tudzież innych stronach Sieci, włącznie z mapami Google. Dowodem tej naszej wspólnej wędrówki po Necie zamieszczone w notce zdjęcia . Natomiast na drzwiach mojej lodówki pojawił się nowy magnesik - upominek od przyjaciółki. Magnesik obrazuje jeden z eksponatów wystawy - " Złoto Inków ",
która w tamtym czasie miała miejsce w Pinakotece Paryskiej ( jeszcze w początkach lutego ).
Moja przyjaciółka , bywając wielokrotnie u syna, miała możliwość zwiedzenia wielu muzeów Paryża, oczywiście z Luwrem na czele, ale Pinakotekę po raz pierwszy. Zatem jest mi również bardzo miło,
że zostałam obdarowana pamiątką z tak interesującego miejsca, o czym codziennie przypomina mi lodówka.
![]() |
W centrum miasta |
![]() |
Fontanna des Rossets |
już prawie 30 lat temu. Przez ten czas mieszkał pod różnymi adresami, w różnych dzielnicach Paryża
i od niedawna zamieszkał właśnie w jednym z takich satelitarnych miasteczek wchodzących w skład tej metropolitarnej aglomeracji. Przyjaciółka była tam po raz pierwszy i właśnie wróciła po ponad -miesięcznym pobycie. Pora roku akurat nieszczególnie sprzyjająca długim spacerom i wycieczkom w okolice, zaś dzieci i wnuki w wirze codziennych obowiązków nie za wiele czasu mogły poświęcić w charakterze przewodników. Dlatego też bardzo chętnie obejrzała wraz ze mną zdjęcia tej miejscowości w moim komputerze , a mnie było bardzo miło odgrywać rolę przewodnika po Wikipedii tudzież innych stronach Sieci, włącznie z mapami Google. Dowodem tej naszej wspólnej wędrówki po Necie zamieszczone w notce zdjęcia . Natomiast na drzwiach mojej lodówki pojawił się nowy magnesik - upominek od przyjaciółki. Magnesik obrazuje jeden z eksponatów wystawy - " Złoto Inków ",
która w tamtym czasie miała miejsce w Pinakotece Paryskiej ( jeszcze w początkach lutego ).
Moja przyjaciółka , bywając wielokrotnie u syna, miała możliwość zwiedzenia wielu muzeów Paryża, oczywiście z Luwrem na czele, ale Pinakotekę po raz pierwszy. Zatem jest mi również bardzo miło,
że zostałam obdarowana pamiątką z tak interesującego miejsca, o czym codziennie przypomina mi lodówka.
wtorek, 22 lutego 2011
Zachwycenie
![]() |
Bardzo malowniczy gil i tu nie mam żadnych wątpliwości, bo autor zdjęcia nazwał ptaszka, którego tak świetnie uchwycił okiem obiektywu |
![]() |
To już kolejna wiewiórka , spotkana na fotoforum, której urodzie nie mogłam się oprzeć i jestem pod wrażeniem talentu w fotografowaniu autora zdjęć tych wdzięcznych zwierzątek |
![]() |
Slicznotka! |
niedziela, 20 lutego 2011
Teledysk uniwersalny - oglądać, słuchać, tańczyć...co kto woli?
Przypadkiem pewnego dnia usłyszałam, jak Marek Sierocki w Teleekspresie, pełen zachwytu , prezentował młodą wokalistkę holenderską, ponoć jedno z odkryć w muzycznym światku. Potem potwierdził to Marek Niedźwiecki, więc jak tu nie wierzyć... i dalej szukać na Youtubie. I oto ona, Caro - ( i jakoś tam dalej po holendarsku) w swym głównym przeboju. Mnie się podoba :)
Stare, ale jare - przeboje na karnawał, jak np. ten...
Nieodżałowany Joe Dassin - z dedykacją dla Stardust, co chyba w pełni jest uzasadnione
nawet w samym tytule. Niedawno kanał TVP Kultura przypomniał jego występ w polskiej telewizji i to w towarzystwie młodej i ślicznej Maryli Rodowicz - sam miód dla nieco starszawych melomanów, jak np.pisząca te słowa
nawet w samym tytule. Niedawno kanał TVP Kultura przypomniał jego występ w polskiej telewizji i to w towarzystwie młodej i ślicznej Maryli Rodowicz - sam miód dla nieco starszawych melomanów, jak np.pisząca te słowa
sobota, 19 lutego 2011
Coś na rozgrzewkę dla zgnębionych zimą... np. dla Beaty ;))
Ten sam wykonawca, co w porzedniej notce, czyli to już właściwie klasyka muzyki rozrywkowej. Ale Salvatore Adamo głównie z tą piosenką o padającym śniegu wszedł do naszej pamięci - a przynajmniej mojej.
Ale już dość biadolenia na zimę, że znów zabieliło się na dworze ( w Krakowie - na polu )
Przecież, i poza tym, także jest jeszcze karnawał ! Dziś sobota, a więc ... zaproszenie do tańca, np. jak powyżej
Ale już dość biadolenia na zimę, że znów zabieliło się na dworze ( w Krakowie - na polu )
Przecież, i poza tym, także jest jeszcze karnawał ! Dziś sobota, a więc ... zaproszenie do tańca, np. jak powyżej
zimowy przebój sprzed lat, niestety o opadach śniegu - a niech to...
Snieg znów nam pada jak w piosence Salvatore Adamo
piątek, 18 lutego 2011
Dziewczyna z gitarą... - " dynamit na estradzie"
Karin Stanek, niezapomniana " dziewczyna z gitarą" ( 1943 - 2011 ) - jedna z najpopularniejszych wokalistek z lat 60-tych, obok - Heleny Majdaniec ( 1941 - 2002 ), Kasi Sobczyk ( 1945 - 2010 ).
" Dziewczyny z tamtych lat" - jakże uderzająca zbieżność tych dat...
WITAM... w mojej "dziupli "
Pisałam już notki o tematyce imieninowo - urodzinowej na moim drugim, wcześniejszym blogu, więc już tu nic ciekawego dla tych, którzy je kiedyś czytali. Kto nie czytał, też nic nie stracił , na pewno !!Tym razem skusiłam się na obrazkowe podejście do tematu, zgodnie z zamierzonym charakterem tego nowego bloga, a mianowicie - więcej obrazków...
przy minimum tekstu. Głównie takim podejściem do sprawy miały się różnić te dwa moje blogi - z założenia ... i z jakiejś wewnętrznej potrzeby . I tego będę się trzymać... A jak długo? Tego na razie i jeszcze nie wiem...
![]() |
W OCZEKIWANIU...na gościa A goście to z reguły ta sama grupka przyjacielska od wielu lat . |
![]() |
Niezbyt interesujące zdjęcie - to niezbity fakt. Resztki na talerzu i nieduży kawałek pani domu... Kto szuka, ten może znajdzie...? |
niedziela, 13 lutego 2011
Upominki na Walentynki
piątek, 11 lutego 2011
Zimowe wspomnienie, czyli babcia na sankach
W parku o zmroku |
W obiektywie z noktowizorem |
Trochę jak duchy ! Ale to efekt noktowizora |
" Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej " ...i bardzo słusznie !
Oto obrazek, który pobrałam z bloga Stardust, korzystając z jej pozwolenia - oczywiście...
To kolejny order przechodni na blogspocie, a uprzejma i sprawiedliwa Stardust przyznała go wszystkim swym, w miarę stałym, czytelnikom, do których także należę i to w bardzo licznej gromadce blogowiczów ( blogerów ? )
środa, 9 lutego 2011
Zoologiczne zdjęcia - dedykowane Pani Stardust :))
Pierwsza papużka w rodzinie - nieodżałowany Pompon |
![]() |
Następca Pompona - Józef Skrzek. To ptaszki, które znam z bliska - papużki mojej córki |
![]() ![]() |
W pięknym rudym futerku... |
![]() |
urodziwa wiewiórka z Polski ;)) |
wtorek, 8 lutego 2011
Jeszcze zimowe impresje
Nauka jazdy na nartach |
W Alpach austriackich |
Narciarze! |
Na razie zima w moim rejonie jest tylko wspomnieniem, wprawdzie bardzo nieodległym,
ale w takiej samej postaci już na pewno nie wróci, bo - "nic dwa razy się nie zdarza" - itd.
Taki obrazek, jak na zdjęciu nagłówkowym można , chyba , zobaczyć na żywo gdzieś w wysokich górach, jak np. w austriackich Alpach ? I tak powinno być, bo przecież gdzieś ten śnieg przydaje się amatorom jazdy na nartach i innych zimowych rozrywek w terenie.
Sama przeszłam przez życie bez takowych atrakcji (i nie ja jedna - inne czasy i możliwości ) i już tego nie nadrobię, ale bardzo mnie cieszą te zimowe wyjazdy dzieci i wnuków i z przyjemnością oglądam dziesiątki zdjęć z pięknych miejsc, w których byli w czasie ferii.
A zima, jak sobie wszyscy w kółko powtarzamy, jest bardzo malowniczą i fotogeniczną porą roku - za oknami ciepłego mieszkania oraz na zdjęciach... Bywa też lubiana przez dzieci
( i to też nie reguła ) lub , ewentualnie, na nartach pod Alpami.
Z wielką ochotą zamieszczam kilka wybranych zdjęć z pierwszego spotkania
mego wnuczka z alpejską zimą.
Póki jeszcze w kalendarzu ta pora trwa, choć za moimi oknami już ani śladu, wypada jeszcze sobie posnuć zimowe refleksje oraz poglądać okolicznościowe zdjęcia.
A szczególnie te z udziałem mego wnuczka, bo był z niego naprawdę sympatyczny
i rozkoszny brzdąc...
Ten brzdąc teraz już tylko na zdjęciach, bo teraźniejszy Kuba w swym 7.roku życia
to dość duży ( jak na swe lata ) i poważny wielbiciel skoków narciarskich w TV, oczywiście,
Adam Małysz i nowy idol - Kamil Stoch. Ten niedawny faworyt, to całkiem fajny chłopak i też mu życzę wielkich sukcesów.
A Wnuczek także nadal sympatyczny, nie powiem ... ale jak te dzieci szybko rosną!
niedziela, 6 lutego 2011
Z życzeniami dla dzisiejszych SOLENIZANTEK
No i na niezawodnym Youtubie znalazłam aż kilka nagrań piosenki - kołysanki o malusiej Dorotce, co najpierw tupała, a potem zasypiała na " różowej swej podusi"... wzruszające wspomnienie.
sobota, 5 lutego 2011
5 lutego - imieniny Agaty
Od dzieciństwa pamiętam, że 5. lutego to imieniny Agaty, a 6. lutego - Doroty. Pewnie dlatego, że do tej pory znałam osobiście tylko jedną Agatę, zaś imię Dorota należało do popularnych imion dziewczynek z mniej więcej mojego przedziału wieku. W podstawówce
bywałam na przyjęciach imieninowych u pewnej Dory, koleżanki z klasy. Potem w ciągu lat poznałam jeszcze kilka nosicielek tego wdzięcznego, według mnie, imienia.
Poza tym, nie wiem na pewno, czy dziś nadal znana jest i stosowana piosenka - kołysanka,
zaczynająca się słowami : " Ta Dorotka, ta malusia, ta malusia..." ?
Ale już popadam w dygresję, bo to miała być notka o Agacie, a nie o Dorocie...
A zatem ta jedyna, osobiście mi znana, Agata to nie kto, inny jak ma Grandmutter , której
zdjęcie pojawiło się w jednej z niedawnych notek, ukazując ją w otoczeniu najbliższej rodziny
jako młodą jeszcze kobietę - żonę i matkę. Tamto zdjęcie przedstawia czasy bardzo już odległe, bo około I wojny światowej, natomiast powyższe zdjęcie, nieco nowsze, na odmianę z okresu II wony. Na odwrocie zdjęcia podano datę - czerwiec 1940 r.
Nieuchronnie nasuwa mi się refleksja : w ciągu jednego życia mej Babki Agaty aż dwie tak wielkie wojny, ciężkie czasy się jej trafiły... ale przeżyła 90 lat, najdłużej w naszej rodzinie.
Wiele lat życia, ale nie tak wiele fotografii z jej osobą, a to zdjęcie powyżej jest jednym z wyjątkowo nielicznych z okresu okupacji.
Dziś byłaby solenizantką, a Jej przyjęcia imieninowe cieszyły się dużą popularnością wśród
bliskich i znajomych, jak do dziś pamiętam ze swego dzieciństwa.
Z tej okazji powyższe zdjęcie, na którym widnieje właśnie jako BABCIA ( chyba 55 lat )
w towarzystwie trójki swych wnucząt , a mego rodzeństwa ciotecznego. Czwarte z wnucząt, czyli JA, gdzieś poza kadrem, jako pieluchowy bobas. Piąte z wnucząt, czyli mój Brat, nawet
jeszcze nie w planach i pojawi się jako najmłodsze i ostatnie w rok od końca wojny.
Imię Agata wydawało mi się, jako dziecku , nieładne i bardzo staroświeckie, pewnie tak, jak np.Pelagia, Klotylda czy Balbina. Ale czas pokazał, że nie miałam racji, bo imię mej
protoplastki doczekało się niejakiego renesansu i wiele Agatek pojawiło się wśród dziewczynek naszych czasów oraz w piosence ( ja znam jedną, a może jest jest więcej ? ).
bywałam na przyjęciach imieninowych u pewnej Dory, koleżanki z klasy. Potem w ciągu lat poznałam jeszcze kilka nosicielek tego wdzięcznego, według mnie, imienia.
Poza tym, nie wiem na pewno, czy dziś nadal znana jest i stosowana piosenka - kołysanka,
zaczynająca się słowami : " Ta Dorotka, ta malusia, ta malusia..." ?
Ale już popadam w dygresję, bo to miała być notka o Agacie, a nie o Dorocie...
A zatem ta jedyna, osobiście mi znana, Agata to nie kto, inny jak ma Grandmutter , której
zdjęcie pojawiło się w jednej z niedawnych notek, ukazując ją w otoczeniu najbliższej rodziny
jako młodą jeszcze kobietę - żonę i matkę. Tamto zdjęcie przedstawia czasy bardzo już odległe, bo około I wojny światowej, natomiast powyższe zdjęcie, nieco nowsze, na odmianę z okresu II wony. Na odwrocie zdjęcia podano datę - czerwiec 1940 r.
Nieuchronnie nasuwa mi się refleksja : w ciągu jednego życia mej Babki Agaty aż dwie tak wielkie wojny, ciężkie czasy się jej trafiły... ale przeżyła 90 lat, najdłużej w naszej rodzinie.
Wiele lat życia, ale nie tak wiele fotografii z jej osobą, a to zdjęcie powyżej jest jednym z wyjątkowo nielicznych z okresu okupacji.
Dziś byłaby solenizantką, a Jej przyjęcia imieninowe cieszyły się dużą popularnością wśród
bliskich i znajomych, jak do dziś pamiętam ze swego dzieciństwa.
Z tej okazji powyższe zdjęcie, na którym widnieje właśnie jako BABCIA ( chyba 55 lat )
w towarzystwie trójki swych wnucząt , a mego rodzeństwa ciotecznego. Czwarte z wnucząt, czyli JA, gdzieś poza kadrem, jako pieluchowy bobas. Piąte z wnucząt, czyli mój Brat, nawet
jeszcze nie w planach i pojawi się jako najmłodsze i ostatnie w rok od końca wojny.
Imię Agata wydawało mi się, jako dziecku , nieładne i bardzo staroświeckie, pewnie tak, jak np.Pelagia, Klotylda czy Balbina. Ale czas pokazał, że nie miałam racji, bo imię mej
protoplastki doczekało się niejakiego renesansu i wiele Agatek pojawiło się wśród dziewczynek naszych czasów oraz w piosence ( ja znam jedną, a może jest jest więcej ? ).
czwartek, 3 lutego 2011
" hu, hu, ha nasza zima zła "...
![]() |
Zasypane Chicago!! |
![]() |
Na autostradzie do Chicago |
znajomi blogowicze zza Wielkiej Wody. W naszych czasach nic się nie da ukryć - wszak świat dziś to globalna wioska...i dowodem tego choćby te zdjęcia na moim blogu...
Zdjęcia z Chicago u mnie... ??
Nie tak dawno bardzo podobne obrazki przedstawiały w TV i w Necie sytuację na szosach, drogach, dróżkach i miejskich ulicach w Polsce. Od jakiegoś czasu nasza zima nie taka zła,
ale przecież to dopiero początek lutego... i kto wie?
Taka zima jak w Chicago to już nawet nie jest fotogeniczna...
wtorek, 1 lutego 2011
Blogowe OSKARY !!
Oto Oskar dla mnie od STARDUST |
dziesiątce wybranych blogowiczów przez autora ( autorkę ) wcześniej
odznaczonego tym trofeum. Nie będę dociekać, kto dał temu początek,
natomiast mnie spotkało to zaszczytne wyróżnienie ze strony STARDUST, jako wcześniejszej posiadaczki niewątpliwie zasłużonegoOskara. O mało nie zemdlałam z wrażenia, gdy, powiadomiona przez Stardust,
znalazłam się na Jej blogu w gronie innych wyróżnionych przez nią autorów blogowych, bo to naprawdę WYBITNI blogowicze i gdzie mi tam starej kwoce do takich orłów i sokolic...? !
Ochłonąwszy z nadmiernej emocji, złożyłam, w miarę składne, rytualne podziękowanie Ofiarodawczyni , która wobec mnie zastosowała naprawdę zupełnie inne kryteria niż wobec pozostałych nominowanych. Czego zresztą nie ukrywała przy uzasadnianiu swych wyborów,
ale zarazem taktownie, delikatnie, nie mówiąc wprost o mym poważnym wieku, dała do zrozumienia,
że traktuje mnie jednak inaczej.
Zatem jeszcze raz wielkie DZIĘKI ZA DOCENIANIE MNIE za to, że po prostu tu JESTEM,
że mi jeszcze chce tu BYĆ w moim wieku...
Jak na razie udaje mi się jeszcze wprowadzać w czyn ten apel z wiersza Adama Asnyka:
" Trzeba z młodymi naprzód iść -
po życie sięgać nowe.
A nie w uwiędłych laurów liść
z uporem stroić głowę"
P.S.Długo biłam się z myślami, jak mam sprostać, zasadniczemu właściwie,
warunkowi Oscarowej procedury, czyli wytypowaniu DZIESIĄTKI zasługujących,
według mnie, na tę nagrodę.
Tak długo, że niniejsze postscriptum piszę już po upływie doby, aby ostatecznie podać do wiadomości, iż...nie jestem w stanie podjąć takiej decyzji...!
Jak pewien OSIOŁ z popularnej - kiedyś - bajki hr.A.Fredry, kiwający się bezradnie nad żłobami owsa i siana. Za swe niezdecydowanie OSIOŁ srogo został ukarany ( jak to morał
bajek przewiduje), ale, mimo tej bajkowej przestrogi, też się nie zdobyłam na wybór i nie chcę dalej przeciągać tego stanu niepewności.
Doceniam bardzo wielu piszących blogi, wciąż odkrywam, kierując się linkami, nieznanych dotąd fascynujących autorów i każdy mnie czymś zaciekawia, czasami wprost urzeka - a to
stylistyką i walorami języka, a to dowcipem, a to interpretacją rzeczywistości, trafnością
opinii...itp., a to samym wystrojem plastycznym blogowego projektu lub jakością załączonych
fotografii.
Ale tak naprawdę i na co dzień czytam tylko kilka blogów od początku mego własnego blogowania, jestem wierna ich autorom, interesują mnie po prostu jako ludzie, jako moi
ZNAJOMI ( z blogiem mej latorośli na czele, oczywiście! )
Natomiast typowanie ICH do OSCARA mogłoby wskazywać na tak nietyczne kryteria, jak:
kumoterstwo i nepotyzm, a tego bym nie chciała...
I to tak ze mną jest, a nie wiem, co na to STARDUST... ?? Ale chyba nie cofnie tego Oskara, którego tak wielkodusznie mi przyznała ? ;(((
I na tych pytajnikach kończę niniejsze postscriptum, które także wymyka się regułom, bo jest ,ani chybi, dłuższe od głównego tekstu . :/
Subskrybuj:
Posty (Atom)