Zdjęcie z lat, gdy nadal chodziłam do szkoły, ale ..." będąc młodą nauczycielką ",
( bo nie " lekarką " ze skeczu ).
Tak jakoś, już od połowy ostatniego roku studiów, zgodziłam się na posadę polonistki
w nowopowstałej szkole zawodowej przy bawełnianych zakładach "Pamotex " dla wykwalifikowanych robotników tego, wiodącego wówczas, przemysłu. Po pierwszym półroczu
istnienia szkoły odeszła ( do pracy w redakcji lokalnej gazety ) zatrudniona tamże nauczycielka
j.polskiego, a w Pamotexie pracował mój Tato ...i tak mnie skaptowano, właśnie. Ale, niestety,
tak "dostałam w kość " w tej szkole ( równolegle godziny w innej zawodówce ), że z ochotą
przeniosłam moje skołatane nerwy do zacisza biblioteki ( potrzebowano kierownictwa i nie trzeba było mieć koniecznie studiów bibliotekarskich, dobre i polonistyczne, więc się podjęłam ).
Podjęłam się , spodobało mi się ...i tak przestałam w końcu CHODZIĆ DO SZKOŁY co roku
w dniu 1.września. Ale potem przeżywałam tę powtórkę z moimi dziećmi, aktualnie jeszcze z wnukami ...choć w małym stopniu, bo nie mieszkamy w pobliżu, a nawet daleko |
Ech, te fryzury z tamtych lat:-)
OdpowiedzUsuńA ja bym chętnie do szkoły wróciła ,
OdpowiedzUsuńale do tej starej a nie do tych nowoczesnych czasów ...