sobota, 23 czerwca 2012

"Ojciec za rękę prowadzi mnie..."


...albo nawet poniesie synka ( wcześniej- córeczkę ) na ramionach

Noga w nogę... przez alpejską drogę
Z Tatą po górskich drogach - tu wBieszczadach

Ręka w ręce... pierwsze kroki przez życie ( moje ulubione zdjęcie - Syna i Wnuczka )
Nie posiadam żadnego zeskanowanego zdjęcia swego Taty ( papierowych też nie za wiele i tylko jedną  fotografię - z zakładu profesjonalisty, zresztą - z obojgiem Rodziców jako 2- letnia dziewczynka z dużą kokardą na czubku głowy - taka moda wówczas ), a zatem w tej notce  mój Syn w swej życiowej ważnej roli. Zdjęć mojego Syna w roli ojca dwójki dzieci mam za to bardzo dużo w wersji papierowej oraz komputerowej ( takie czasy...). A 'propos zaczynającego się już Dnia Ojca
 zamieszczam tych kilka wybranych pod kątem cytatu z piosenki zespołu  "Arka Noego ".
Analizując postacie mężczyzn w naszej najbliższej rodzinie, przyznaję z przyjemnością, że pozytywnie wypadają w roli ojców - każdy w miarę własnych możliwości i umiejętności pedagogicznych, i opiekuńczych.

Mój Tata - rocznik 1911, miałby w tym roku 101 lat  - gdyby żył... ale przeżył tylko 75. Jak bardzo wielu mężczyzn w tamtych latach nosił ogromnie popularne imię Józef ( przeważająca liczba ojców mych koleżanek miała tak na imię ) - obok Jana, Leona, Zygmunta, Franciszka i Antoniego.Cień Stalina jeszcze nie ciążył wtedy na tym imieniem i jedynie dobrze kojarzyło się z pracowitym i opiekuńczym świętym patronem.

Jest taka piękna piosenka Tadeusza Woźniaka, której tekst pasuje mi, jak ulał,  do cech osobowych
mego Taty, człowieka lubiącego  czas wolny od roboty,  jak choćby sobotnie popołudnie  ( w jego młodości nie było wolnych sobót ). Mój Tata był towarzyski ( niestety, nie był domatorem ), lubił się bawić - właśnie i śpiewać, i tańczyć, czego mnie też nauczył. Bardzo mnie kochał, bo przez 7 lat byłam jedyną córeczką ( potem pojawił się mój braciszek ), którą wszędzie ( no, może nie tak całkiem "wszędzie ") z sobą prowadził. Z nim jeździłam tramwajem do " miasta Łodzi "i przemierzałam
 ulicę  Piotrkowską od Placu Niepodległości do Placu Wolności ( czyli całą ), odbyłam pierwszą wycieczkę do Warszawy, dostałam pierwszą w życiu POMARAŃCZĘ...ot, wspomnienia dziecięcych lat...
Oto  fragment piosenki " Smak i zapach pomarańczy " :

"Lubię kiedy jest sobota,
Gdy po wszystkich już kłopotach.
Lubię śpiewać, lubię tańczyć,
Lubię zapach pomarańczy. "

2 komentarze:

  1. Lubię siebie w roli ojca. To, jak dotąd moja największa i najbardziej ulubiona kreacja:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Caddicus - z przyjemnością przekazuję Ci moje gratulacje i najlepsze życzenia na dalszą ojcowską drogę. Podobnie wypowiada się mój Syn w tejże sprawie. :-)

    OdpowiedzUsuń