W czasie niedawnych odwiedzin moich "krakusów" - pierwsza wizyta u mnie w tym roku - zaproponowałam obiad w plenerze, czyli wycieczkę do niedalekiego Sereczyna, miejsca od dawna znanego z grupy stawów otoczonych lasem ( kiedyś był tam nawet młyn oraz dzikie kąpielisko dla amatorów pływania ). Od jakiegoś czasu powstała tam hodowla rybna i bar - smażalnia pod chmurką, co przekształciło się z czasem w całkiem " wypasiony "obiekt gastronomiczny, z przemyślaną charakterystyczną, drewnianą zabudową tuż obok zarybionych stawów ( absolutnie już nie jest to kąpielisko ). Ponieważ pogoda była prawdziwie wiosenna ( a nawet wręcz letnia ), a krakusy chętnie jadają ryby, mój pomysł spotkał się z aplauzem, a i ja miałam także okazję pobytu na świeżym powietrzu, zawieziona tamże samochodem z Synem za kierownicą. Ośmioletni wnuczek był szczególnie zachwycony tym miejscem, które obiegł wokoło z lornetką, wypatrując także narybku.... a poza tym w menu znajdują się również frytki i keczup ( generalnie ulubiona potrawa dzisiejszych dzieciaków ), ważniejsze od każdej ryby. Zaś z ryb można tu zjeść : pstrąga ( także królewskiego ), karpia, suma, szczupaka - z grila, z patelni...itp.
Moja rodzina była zachwycona miejscem i potrawami , a zatem jeden z zabawnych wierszyków ( tzw. lepiejów ) Wisławy Szymborskiej nie znalazł, według nich, zastosowania dla tego przybytku.
Wierszyk jest następujący - cytuję z pamięci, więc może się zdarzyć niedokładność :
" Lepiej w głowę dostać drągiem,
niż się TUTAJ raczyć PSTRĄGIEM."
Oj, rybki w takich miejscach to przyjemność. Gdyby pstrągi były kiepskie to obiekt nie byłby tak wypasiony i nie miałabyś takiej satysfakcji:-)
OdpowiedzUsuńJa nieustająco jestem zdania, że mniej wypasione miejsce, czyli parę lat temu, było fajniejsze. Ale wiadomo, jest popyt, to się rozbudowali. Niestety, ze stratą na atmosferze.
OdpowiedzUsuń